28 lutego 2017

Na piechotę przez granicę, do Kaliningradu

Drodzy Czytelnicy, Szanowni Państwo,
Kaliningradzkie kontrasty
podróż do Rosji, a właściwie do przygranicznego Obwodu Kaliningradzkiego - nader udana. Zadania dziennikarskie jakie sobie postawiłam - w pełni wykonane.  Wywiad z panią minister rozwoju infrastruktury - jest, spotkanie z kierownictwem obwodowym Rozmorportu (zarządcą morskich portów Obwodu Kaliningradzkiego) - owocne, najważniejsze zabytki - zobaczone, wspaniałe organy w kościele katedralnym - obejrzane i wysłuchane.
Szalenie interesujące było spotkanie  "na szczycie" w Izbie Obywatelskiej Obwodu Kaliningradzkiego oraz samo uczestnictwo w obchodach Dnia Obrońcy Ojczyzny wraz z weteranami Floty Bałtyckiej, bo tylko bezpośredni kontakt pozwala zrozumieć emocje i przeżycia tych ludzi i ich stosunek do II wojny światowej. 
Piwna restauracja "Chmiel" w Kaliningradzie
Ani razu mnie spotkałam się z nieprzychylnością wobec Polski i Polaków, najczęściej z niezrozumieniem działań polskich władz wobec Rosjan mieszkających na polsko-rosyjskim pograniczu.
Będę się sukcesywnie dzieliła wrażeniami z tej bez mała tygodniowej podróży do naszego najbliższego wschodniego sąsiada. Część  artykułów publikowanych w  naszych pismach i tygodnikach, ukaże się w blogu , ze zrozumiałych względów, po ich wydrukowaniu w prasie. 
Powiem przekornie, skoro nasze władze uznają Rosję za wroga Polski, to tego "wroga" należy po prostu poznać. Z autopsji, naocznie przekonać się o jego rzeczywistych zamiarach, działaniach, realnym stosunku do Polski i Polaków. 
Przekonać się, jak te trudne polsko-rosyjskie relacje wyglądają z drugiej strony.
Mam nadzieję,że w jakimś tam stopniu sprostałam temu zadaniu...

15 lutego 2017

„Miłość" do Rosji ministra Waszczykowskiego



Na coroczną spowiedź MZS o minionym roku w polskiej dyplomacji i planach rządu w polityce zagranicznej warto jednak spojrzeć przez pryzmat stosunku rządu do Rosji. Witold Waszczykowski w tej materii popisywał się brakiem racjonalnego myślenia, logiki i znajomości faktów. Był to pokaz skrajnej niekompetencji.

Rok 2016 upływał dla Polski, wg MZS, pod znakiem trzech kryzysów – bezpieczeństwa i sąsiedztwa oraz europejskiego. Znalazły się one „w centrum polityki międzynarodowej w Europie”, tworząc „wyjątkowo złożoną i mało sprzyjającą interesom polskim sytuację.” Dwa pierwsze kryzysy, jak wynika z expose, są efektem działań Rosji i Polska musiała się przed nimi zdecydowanie bronić. 


ROSJA ZAGRAŻA, AMERYKANIE - OBRONIĄ

Dla rządu polityka bezpieczeństwa była i będzie „nadrzędnym priorytetem polskiej polityki zagranicznej”, a bezpieczeństwu Polski i jej sąsiadom zagraża Rosja.

„Z niepokojem obserwujemy agresywną politykę Federacji Rosyjskiej w Europie Wschodniej”, przekonywał szef MSZ. „Na Ukrainie już trzeci rok trwa podsycany przez nią konflikt wojenny”, wyjaśniał  parlamentarzystom minister Waszczykowski.

Jest to kuriozalne stwierdzenie. Rząd USA jawnie przyznał się do zorganizowania i finansowania przewrotu na Ukrainie. Szef dyplomacji zapomniał, że to w polskim MSZ kreowano europejską politykę wschodnią w odniesieniu do Ukrainy i że to Polska ma swój realny udział w wywołaniu wojny domowej w przygranicznym kraju. Zapomniał też minister Waszczykowski, że to kijowskie władze do pacyfikacji ludności wschodniej Ukrainy, której trzon stanowią etniczni Rosjanie, skierowały wojsko. A Polska, jak przyznał w expose, szkoli „żołnierzy ukraińskich na poligonie w Jaworowie, wspólnie z m.in. ze Stanami Zjednoczonymi i Kanadą”.

Szef MSZ uważa, że podstawą pokojowego rozwiązanie ukraińskiego konfliktu jest pełne „zrealizowanie Porozumień Mińskich”, pomijając milczeniem, że akurat to Rosja była inicjatorem tych porozumień.

I kto podsyca tu konflikt wojenny, kto jest rzeczywistym agresorem? Rosja?!

 „Przy okazji decyzji Rosji o wycofaniu się z porozumienia z USA o utylizacji plutonu mogliśmy poznać rosyjskie ambicje dotyczące Europy Wschodniej i Środkowej”, dowodził szef MSZ, „takie, jak faktyczne wycofanie się NATO z całego regionu, czy przekształcenie kilkunastu państw zamieszkanych przez dziesiątki milionów ludzi w szarą strefę, skazaną na niestabilność i niepewność”.  Polska „nie zaakceptuje takiej wizji ładu politycznego w Europie, nie przystanie na dzielenie naszego kontynentu na strefy wpływów. Nigdy więcej Monachium i Jałty”.

Jest to karkołomna konstrukcja myślowa ministra Waszczykowskiego, z logiką niemającą nic wspólnego. Jak sam stwierdził, Polska całkowicie polega na USA i bez amerykańskiej armii, polskie władze nie widzą bezpieczeństwa kraju. „W połowie stycznia tego roku pierwsze pododdziały amerykańskie dotarły do naszego kraju”, informował. „Amerykańskie siły zbrojne stają się coraz bardziej znaczącym czynnikiem bezpieczeństwa Europy Środkowej”, dodał. „W 2017 r. utrzymamy działania zmierzające do zwiększenia ich obecności w Polsce. Obejmą one budowę bazy tarczy antyrakietowej w Redzikowie, organizację ćwiczeń z udziałem brygady pancernej, która przybywa właśnie do Polski, a także pododdziału amerykańskich sił powietrznych stacjonujących w Łasku i Powidzu”.

Więc jak jest z tym zażegnywaniem się od „stref wpływów”?

Przy takiej amerykanizacji polskiej polityki bezpieczeństwa, nie można na serio traktować deklaracji, że Polska nie godzi się z dzieleniem Europy na strefy wpływu! Nie tylko się godzi, lecz o nie usilnie zabiega!

Z eksklawą kaliningradzką polski MSZ też ma problemy. Nie tylko w nazewnictwie. Wg szefa MSZ „trwa dalsza militaryzacja Obwodu Królewieckiego, obejmująca rozmieszczanie nowych rodzajów uzbrojenia, m.in. rakiet średniego zasięgu zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych”. Niepokój ministra wzbudza rozbudowa Zachodniego Okręgu Wojskowego, który w 2016 r. wzbogacił się o trzy nowe dywizje”. 

Dla ministra „stabilizacja sąsiedztwa i szerzej – sąsiedztwa europejskiego jest dla Polski zadaniem o kluczowym znaczeniu” i w ramach tej „stabilizacji” Polacy i Amerykanie, latem ub. roku zorganizowali w pobliżu Obwodu Kaliningradzkiego wielkie manewry „Anakonda”, obfitujące niebezpiecznymi prowokacjami ze strony polskich i amerykańskich wojsk.

Co to ma wspólnego ze stabilizacją bezpieczeństwa w tym przygranicznym regionie? Nic nie ma….

 WSPÓŁPRACA Z ROSJĄ NA POLSKICH WARUNKACH

Minister Waszczykowski jawnie przyznaje, że na stosunki z Rosją patrzy przez Ukrainę, „polityka wobec Federacji Rosyjskiej jest, niestety, uwarunkowana agresywnymi działaniami rosyjskimi w Europie Wschodniej”. Nie mniej jednak, rząd dostrzega „potrzebę dialogu” i deklaruję podjęcie kroków na rzecz „rozwoju dialogu społecznego, kontaktów międzyludzkich, współpracy kulturalnej i odbudowy dwustronnych relacji gospodarczych”.

Tę deklarację MSZ również trudno traktować poważnie. Ma się ona nijak do rzeczywistości.

W ramach rozwoju „dialogu społecznego” i „kontaktów międzyludzkich” oraz „relacji gospodarczych” z Rosją, latem ub. roku MSZ …zablokował między Polską a Obwodem Kaliningradzkim przygraniczny ruch bezwizowy.

Na forum międzynarodowym, rząd zwraca uwagę, „na niepokojącą sytuację praw człowieka na Krymie, w tym sytuację mniejszości religijnych i etnicznych, zwłaszcza Tatarów krymskich”.

Nikt z polskiego MSZ na Krymie nie był. Nie ma zielonego pojęcia o sytuacji społecznej na półwyspie i nie dostrzega, że autentyczni Tatarzy mieszkający na Krymie mają odmienne zdanie, niż lansowane w MSZ opinie płynące z …Kijowa.

I chociaż, ustami swego szefa dyplomacji polski rząd zapewnia, że podstawą porządku politycznego w Europie Wschodniej jest „wyłącznie suwerenny wybór własnej drogi rozwoju przez każde ze społeczeństw”, to suwerenny wybór mieszkańców Krymu - inkorporacji z Rosją - jest już negowany.

Co nie przeszkadza polskim władzom, jak zapewnia MSZ, popierać włączenie w struktury UE - Kosowa, państewka wydzielonego z Serbii dla potrzeb amerykańskiej bazy wojskowej „Bondsteel”, decyzją …lokalnego, prowincjonalnego parlamentu!

W ramach deklarowanej „poprawy” relacji polsko-rosyjskich zmieniono skład, Rady „Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia”, powołując do niej czołówkę polskich rusofobów, m.in.: „sowietologa” z UJ, prof. Andrzeja Nowaka, dr Sławomira Dębskiego, publicznie sygnalizujących nienawiść do Rosji dziennikarzy: red. Marię Przełomiec (TVP) i dr Andrzeja Grajewskiego („Gość Niedzielny”). MSZ pracuje też nad wznowieniem prac Polsko – Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Sądząc po zmianach w Centrum, to będzie to raczej grupa mnożąca problemy trudne do rozwiązania.

W ramach wznowienia współpracy gospodarczej z Rosją, minister Waszczykowski wspomniał o polskiej polityce energetycznej, która jest nastawiona konfrontacyjnie wobec Rosji na polu dystrybucji nośników energii. Przeciwwagą dla rosyjskiego gazu dla Europy, ma być polska dystrybucja gazu z norweskich złóż na Morzu Północnym i związane z nim „projekty inwestycyjne służące wzmocnieniu niezależności energetycznej, zwłaszcza gazociąg Baltic Pipe”. Polska, wg MSZ, oczekuje od UE, wsparcia tych pomysłów, a „niedominującego dostawcy, jak w przypadku gazociągu Nord Stream 2”.

Minister Waszczykowski pomija milczeniem, że budowa gazociągu Baltic Pipe będzie wymagała położenia go nad istniejącym już gazociągiem rosyjsko-niemieckim Nord Stream, na co zgody nikt nie udzieli.

Nie zabrakło w expose wzmianki o wraku rozbitego pod Smoleńskiem „tupolewa” z żądaniem jego zwrotu i zapowiedzią złożenia „skargi w sprawie rosyjskiego śledztwa dot. katastrofy smoleńskiej do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze”. O tym, że jest niemożliwe, bo Trybunał taki spraw nie rozsądza, minister Waszczykowski nie wspomniał.

 TRÓJMORSKA POLITYKA WSCHODNIA

Novum w expose szefa polskiej dyplomacji jest rozszerzenie polskiej polityki wschodniej i bezpieczeństwa, prowadzonych jednoznacznie w konotacji antyrosyjskiej, o region tzw. „trójmorza”, obejmujący zasięgiem regiony Morza Bałtyckiego, Czarnego i Adriatyku. Stąd też planowana jest wzmożona aktywność dyplomatyczna w tamtych stronach, pojawią się tam polskie okręty wojenne i polskie wojsko na manewrach. „Działamy na rzecz wzmocnienia wschodniej flanki Sojuszu nie tylko w regionie Morza Bałtyckiego, lecz także w basenie Morza Czarnego”, zapewniał parlamentarzystów szef MSZ.

 REASUMUJĄC

Rząd poprawę relacji polsko-rosyjskich widzi w mnożeniu konfliktów, sytuacji drażliwych i prowokacyjnych oraz w stawianiu żądań niemożliwych do realizacji.

W ciągu minionego roku zamarły rządowe instytucje powołane do ich naprawy, lub ich kierowanie przekazano w ręce skrajnych rusofobów. Oficjalnej wymiany kulturalnej czy młodzieżowej praktycznie – nie ma. Nadal są dewastowane groby i pomniki związane z Armią Radziecką. W publicznych mediach powielane są szkalujące materiały o Rosji, Rosjanach i prezydencie Putinie. W księgarniach króluje literatura dot. spraw polsko-rosyjskich, niewiele mającą wspólnego z rzetelnością historyczną. Okres PRL przez rządzących nazywany jest „sowiecką” okupacją i taki przekaz trafia do młodego pokolenia Polaków.

Ma rację minister Waszczykowski, że „do tanga trzeba dwojga”, tyle, że polskie władze tego polsko-rosyjskiego tanga wcale nie chcą zatańczyć. 
Artykuł opublikowany
14 lutego 2017
SPUTNIK POLSKA / MAI Russia Today (Rosja)

13 lutego 2017

Na piechotę przez granicę do Bolszewickiego Zaułka



Kaliningrad, Wyspa Kanta
W tym roku w zakresie moich podróży zagranicznych jest Rosja. W lutym otrzymałam wielokrotną rosyjską wizę dziennikarską, która ułatwia mi te wojaże
Pierwszym miastem, które odwiedzę jest Kaliningrad, gdzie niebawem, od 20 lutego rozpoczynam 6-dniowy pobyt studyjny. W programie spotkania, wizyty i wywiady związane z gospodarką morską Obwodu Kaliningradzkiego, a więc - porty morskie, stocznia "Jantar" , wyższe uczelnie morskie, które współpracują owocnie z polskimi uczelniami morskimi, itp. 
Ale nie tylko.
Planowane jest też spotkanie z kierownictwem obwodu, zajmującym się strategicznym rozwojem portów morskich regionu (p/o ministrem infrastruktury, panią Eleną Diatłową)  oraz z grupą roboczą ds.migracji Izby Obywatelskiej Obwodu Kaliningradzkiego dot. tzw. dyplomacji obywatelskiej (społecznej) na rzecz poprawy i rozwoju stosunków rosyjsko-polskich, z udziałem lokalnych dziennikarzy i blogierów.  
To pierwsza część pobytu, druga cześć - to program typowo kulturalny - wspaniałe muzeum Kanta, morskie, bursztynów, zwiedzanie zabytków, wizyta w filharmonii, być może wypad na Mierzeję Kurowską.
Przy organizacji wyjazdu spotkałam wspaniałych Rosjan, ludzi, którzy mi pomagają pobyt w Kaliningradzie uczynić owocnym, spotkałam ich w ambasadzie Rosji, jak i w samym Kaliningradzie.
Mam nadzieję, że mój wyjazd zaowocuje szeregiem artykułów, przybliżający polskiemu czytelnikowi obraz morskiej gospodarki tej eksklawy rosyjskiej u naszej granicy, jak i pokaże uroki samego Kaliningradu i jego okolic, a także mieszkańców obwodu i miasta.

Pamięci Immanuela Kanta

Grób Imannuela Kanta w Kaliningradzie
Wybierając się do Kaliningradu, szukam tego co mamy wspólnego - ja i to miasto. Znalezienie takich punktów styku, ułatwia percepcję miasta i jego mieszkańców. Okazuje się, że takich punktów jest nawet sporo. Weźmy np. takiego Immanuela Kanta, najwybitniejszą postać tego, pruskiego z pochodzenia miasta. Niemieckiego filozofa, logika i etyka, który całe swoje życie spędził w Koenigsbergu, dzisiejszym Kaliningradzie. Tu się urodził, uczył, tworzył, pisał i zmarł. Tu też jest pochowany.
Poza wpływem Kanta na moje zasady etyczne, czy sposób poznawania świata, jest jeszcze taki fajny szczegół jak....Szkocja. Otóż jego mama była Szkotką, córką szkockiego rymarza, a ja urodziłam się w Edynburgu, stolicy Szkocji.
No i jest jeszcze "szczeciński" ks. dr Dietrich Bonhoeffer, też luterański etyk i duchowny, antyfaszysta, którego bym nie rozumiała, gdybym wcześniej nie zetknęła się z Kantem.
Ponieważ w lutym przypada 213 rocznica śmierci Kanta, niewątpliwe odwiedzę jego grób, zwiedzę kantowskie muzeum, oddając tym samym hołd ludziom, których wiedza i dzieła, jakie pozostawili po sobie, kształtowały moje kanony etyczne czy postrzeganie świata.
To tylko jeden z takich punktów stycznych, jakie odnalazłam, jak wspominam, jest ich sporo....

Dalej o Kaliningradzie, do którego jadę
Emanuel Kant, o którym wspominam jest pochowany w murach pięknej katedry na Wyspie Kanta, w historycznej dzielnicy Kaliningradu – Kneiphof (Knipawa). Wybierając hotel, w którym zamieszkam na czas pobytu w Kaliningradzie, starałam się znaleźć taki, który jest położony niedaleko od tej zabytkowej dzielnicy.

Nawa główna w katedrze, obecnie sala koncertowa
Udało mi się i zamieszkam w hotelu Marton Palace przy …. Bolszewickim Zaułku, leżącym w dzielnicy na zachodnim brzegu Pregoły, praktycznie na przeciwko Wyspy Kanta.
Wyspa i katedra Matki Bożej i św. Adalberta (Wojciecha) niewątpliwie będą celem mojego zwiedzania.
Odbudowana po wojnie świątynia pełni obecnie funkcje centrum kulturalno-sakralnego o charakterze ekumenicznym. W jej wnętrzach jest tzw. czasownia prawosławna i kaplica protestancka, okazjonalnie odbywają się tam nabożeństwa prawosławne, luterańskie i katolickie. Akurat świat luterański w tym roku obchodzi 500-lecie Reformacji, jako luteranka, poszukam przy okazji skutków Reformacji w dawnym Koenigsbergu.


Kaliningradzkie organy katedralne
Jest w  też w murach muzeum katedralne i muzeum Kanta (oczywiście zwiedzę je). Wnętrza gotyckiej katedry przystosowano do pełnienia funkcji sal koncertowych, nie niszcząc jej sakralnego wystroju.
Dzięki starannie odrestaurowanym organom katedralnym, co dziennie, oprócz poniedziałków, wczesnym popołudniem można w katedrze wysłuchać 45-minutowego recitalu organowego. W soboty natomiast, we wnętrzach katedralnych - odbywają się wieczorne koncerty symfoniczne. Oczywiście skorzystam z okazji, by te recitale organowe wysłuchać.
Katedra została wzniesiona w stylu gotyckim w 1333 roku i jest jedyną z nielicznych, okazałych budowli, które zachowały się z przedwojennej architektury miasta.
Dawny Koenigsberg a dzisiejszy Kaliningrad, jest miejscem pochowku wielkich komturów krzyżackich, których ciała spoczęły w katedrze na Wyspie Kanta. W ich gronie znajduje się też grób elektora brandenburskiego i księcia Prus – Jerzego Wilhelma Hohenzollerna.
Interesuje mnie on nie tylko ze względu na hołd lenny Prus Książęcych, jaki złożył królowi Polski, Zygmuntowi III Wazie, ale również ze względu na bliskie kontakty ze szczecińskimi Gryfitami, książętami pomorskimi. Korespondował m.in. z księciem szczecińskim - Filipem II. Ten ostatni prosił go w liście z 9 sierpnia 1617 o przesłanie wizerunków księcia Jerzego Wilhelma (Hohenzollerna) i jego żony Elżbiety Charlotty, by mogły one zasilić tworzoną na zamku szczecińskim galerię portretów. Muszę koniecznie sprawdzić przed wyjazdem do Kaliningradu w naszym szczecińskim muzeum, czy te portrety zostały wykonane i są w naszych zbiorach muzealnych.
I to jest jeden z ten kolejnych punkcik styczności, jaki pozwala mi lepiej poznać Kaliningrad i jego szalenie interesująca historię.

Historia różnymi kołami się toczy

Kiedy będę stała nad grobem pruskiego księcia i elektora brandenburskiego - Jerzego Wilhelma Hohenzollerna w katedrze kaliningradzkiej, z wielkim smutkiem pomyślę o współczesnym mu szczecińskim księciu Filipie II (Gryficie), którego Polacy pozbawili grobu!
Zachował się jego piękny sarkofag i jest eksponowany w podziemiach Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie, ale pusty....
Kaplica Gryfitów w  kościele św. Jakuba w Szczecinie
Odkryte w 1946r. szczątki książąt, złożone w sarkofagach, zostały po wojnie przez Polaków zbezczeszczone i sponiewierane, to co pozostało po nich, częściowo spopielono i pochowano bezimiennie w grobie szybowym na dziedzińcu zamkowym.
Część szczątków książęcych, która zachowała się w pudłach, przechowywanych w jakiś składzikach zamkowych, dopiero w 1991r. trafiła do zakładu medycyny sądowej w celu ustalenia ich tożsamości.
25 marca 1995r. po sporych awanturach, bowiem duchowieństwo rzymskokatolickie z trudem pojmowało, że książęta byli luteranami i należy im się pochowek zgodny z ich wyznaniem lub ekumeniczny - książęce prochy, niezidentyfikowane kości i cztery szkielety - spoczęły bezimienne w skromnej krypcie w rzymskokatolickim kościele katedralnym św. Jakuba w Szczecinie.

 
Przygotowania

Przed podróżą do Kaliningradu jestem na cudownym etapie rozstrzygnięcia typowo babskiego dylematu - czy ja mam co na siebie włożyć?! No, bo trzeba mieć zestaw "do pracy" (wygodne buty, spodnie, ciepły sweter, by móc zwiedzać porty czy stocznie), jakiś zestaw "biurowo-oficjalny" na spotkania i wywiady z ministrami, prezesami i dyrektorami, no i zestaw "wyjściowy", jak mi się trafi jakiś koncert czy wieczorna kolacja na mieście. Pół szafy wozić ze sobą? Nie da rady....
Pralka furczy, sterta rzeczy do prasowania, „sójka-Zosia” wybiera się w tygodniową podróż zagraniczną! W końcu zostało mi tylko kilka dni do wyjazdu!...

Program pobytu z rozpisaniem co, gdzie i kiedy – dostanę jutro, w „walentynki”. Wyprawie patronuje m.in. Ambasada Rosyjska, Rosyjski Ośrodek Nauki i Kultury w Warszawie, którego dyrektor, Igor Żukowski, do niedawna był prorektorem ds. kontaktów zagranicznych Uniwersytetu im. Kanta w Kaliningradzie oraz robocza grupa ds. migracyjnych Izby Obywatelskiej Obwodu Kaliningradzkiego pod kierownictwem Andrieja Omielczenko i lokalni dziennikarze.
Dzięki tym ludziom mój wyjazd do Kaliningradu nabrał realnych kształtów.

W czasie rosyjskiego „prazdnika” 23 lutego - Dnia Obrońców Ojczyzny, będzie mi towarzyszył Michaił Pyriesin, emerytowany oficer Floty Bałtyckiej, który ongiś stacjonował w Świnoujściu i do dzisiaj utrzymuje przyjacielskie kontakty z polskimi towarzyszami broni. To jego święto, a ja chciałam na te rosyjskie tradycje spojrzeć oczami Rosjanina.

W poniedziałek, 20 lutego na piechotę przekroczę granicę polsko-rosyjską, skąd rosyjski kierowca, pan Andriej zabierze mnie do Kaliningradu, gdzie czeka interesująca przygoda dziennikarska.